Rynek czeski. Informacje, wiadomości, aktualności
To będzie dobry rok dla krajów Grupy Wyszehradzkiej
ObserwatorFinansowy.pl 15.05.2018 W krajach Grupy Wyszehradzkiej (V4) obserwowane jest wyraźne ożywienie gospodarcze. Widać to zwłaszcza na tle innych państw członkowskich UE. Według danych zebranych przez Eurostat, Czechy, Węgry, Polska i Słowacja mają bardzo dobre wskaźniki ekonomiczne w porównaniu z innymi państwami członkowskimi Unii Europejskiej. Stopy bezrobocia w Czechach (2,4 proc. – najlepszy wynik w UE), na Węgrzech (3,8) i w Polsce (4,5) już na początku roku należały do najniższych w całej Unii Europejskiej (7,3 proc.) Najwyższą stopę bezrobocia w V4 odnotowała w styczniu Słowacja – 7,5 proc. Obok naszego sąsiada stopę bezrobocia wyższą niż średnia unijna mają w Europie Środkowej i Wschodniej także Chorwacja (9,8 proc.) i Łotwa (8,3 proc.). Na Litwie wskaźnik osiągnął taką samą wartość jak średnia w UE. Dla porównania, drugim państwem w Unii pod względem najniższego bezrobocia jest Malta (3,5 proc.), trzecie miejsce w zajmują Niemcy (3,6 proc.). Spośród pozostałych państw członkowskich wskaźnik spadł poniżej 5 proc. tylko w trzech krajach: Holandii, Wielkiej Brytanii i Rumunii. Kraje V4 stały się celem emigracji zarobkowej wielu zagranicznych pracowników, pochodzących głównie z Ukrainy i innych byłych republik Związku Radzieckiego, którzy są w stanie stosunkowo łatwo znaleźć pracę w Polsce lub w Czechach. Wzrost realnego PKB Długoterminowemu spadkowi poziomu bezrobocia towarzyszy dość wysokie tempo wzrostu PKB (w porównaniu z pozostałymi państwami Unii Europejskiej). Dane rachunków narodowych wskazują, że kraje V4 zaczęły rok z lepszymi wskaźnikami od średniej dla całej Unii Europejskiej. Warto podkreślić, że ogólna sytuacja gospodarcza w Unii Europejskiej jest nadal korzystna. Na tle państw członkowskich UE wszystkie kraje V4 charakteryzują się względnie wysokim tempem wzrostu realnego PKB. W ubiegłym roku tempo wzrostu PKB wyniosło 4,6 proc. w Polsce, 4,3 proc. w Czechach, 4,0 proc. na Węgrzech i 3,4 proc. na Słowacji. Spośród wszystkich państw Unii Europejskiej wyższy wzrost PKB w 2017 roku notowany był jedynie w Irlandii (7,8 proc.), Rumunii (7,0 proc.), Malcie (6,6 proc.), Słowenii (5,0 proc.) i Estonii (4,9 proc.). Ogólna dobra sytuacja gospodarcza na świecie, wzrost konsumpcji, rosnący eksport i większa produktywność pracy są czynnikami stymulującymi relatywnie wysokie tempo wzrostu realnego PKB. Średnie miesięczne wynagrodzenie netto Pomimo wspomnianych wcześniej bardzo dobrych wskaźników, nadal utrzymują się duże różnice między zarobkami w Europie Środkowej i Wschodniej i w krajach Europy Zachodniej. Spośród krajów naszego regionu Europy najwyższe średnie miesięczne wynagrodzenie netto notowane jest w Słowenii (1034 euro), Estonii (954 euro) i Czechach (919 euro), które osiągnęły w tym zakresie najlepszy wynik wśród członków V4. Na Słowacji średnie miesięczne wynagrodzenie netto wynosi 783 euro, w Polsce w styczniu było to 776 euro. Według danych GUS z maja średnia płaca wynosi teraz 4622 zł brutto. Polska charakteryzuje się jednak znacznie niższymi kosztami utrzymania niż wszystkie państwa wymienione powyżej, włącznie ze Słowacją i Czechami. Jednocześnie zauważalnie najniższe średnie miesięczne wynagrodzenia netto wśród państw V4 występuje na Węgrzech. Według portalu internetowego Numbeo.com wynosi ono 569 euro. Spośród państw członkowskich Unii Europejskiej tylko dwa mają niższe średnie miesięczne wynagrodzenie netto: Rumunia (562 euro) i Bułgaria (486 euro). Jeśli porównamy te dane z danymi dla państw tzw. starej Unii, możemy stwierdzić, że Czechy, Słowacja i Polska mają wyższe średnie miesięczne wynagrodzenie netto niż Grecja (690 euro), a w przypadku Republiki Czeskiej wskaźnik ten jest znacznie wyższy niż w przypadku Portugalii (800 euro). Jednocześnie nadal istnieje bardzo szeroka przepaść między państwami V4 a krajami starej UE. Przeciętne miesięczne wynagrodzenie netto w Hiszpanii wynosi 1 297 euro, a we Włoszech wynosi ono 1 535 euro. Różnica w porównaniu z państwami takimi jak Wielka Brytania, Holandia, Szwecja czy Dania jest jeszcze większa. Koszty utrzymania i lokalna siła nabywczaNajniższy wskaźnik kosztów utrzymania notowany jest w Polsce (45,20). Jest on niższy nawet od wskaźnika w państwach takich jak Zimbabwe, Etiopia, Gwatemala, Zambia i Kambodża, przy czym Polska ma jednocześnie zdecydowanie lepszy wskaźnik lokalnej siły nabywczej. Stosunkowo niski wskaźnik kosztów utrzymania notowany jest na Węgrzech (48,60), choć należy pamiętać, że wynagrodzenia na Węgrzech należą do najniższych w całej Unii Europejskiej. Najwyższy wskaźnik kosztów utrzymania wśród państw Grupy Wyszehradzkiej zanotowany został na Słowacji (50,41), podczas gdy w Czechach wynosi on 50,09. Słowacja jest jedynym państwem V4, w którym używana jest waluta euro. Zdaniem słowackich eurosceptyków to jest powodem, dla którego Słowacja ma wyraźnie wyższe ceny, a tym samym wyższe koszty utrzymania niż Polska czy Czechy. Biorąc pod uwagę, że Czechy mają najwyższe wynagrodzenia wśród państw V4, nie dziwi fakt, że to właśnie w tym państwie występuje najwyższy wskaźnik lokalnej siły nabywczej (76,35). Wśród krajów V4 na szczególną uwagę zasługują Węgry. Rząd węgierski jest coraz częściej chwalony za reformy gospodarcze i przezwyciężenie ogromnego kryzysu gospodarczego, którego wpływ był wciąż dobrze widoczny zaledwie parę lat wcześniej. Z drugiej strony, należy wyraźnie podkreślić, że poziom życia na Węgrzech wydaje się nadal stosunkowo niski (szczególnie w porównaniu z innymi państwami Grupy) i jest obecnie na równi z poziomem życia w Rumunii, którą Węgry zdecydowanie przewyższały pod tym względem jeszcze dekadę temu. Jednocześnie najważniejszym celem dla Węgier powinno być zachęcenie do powrotu do ojczyzny obywateli, którzy wyemigrowali za granicę, zwłaszcza obecnie, gdy coraz bardziej zauważalny staje się niedobór pracowników. Przed podobnym wyzwaniem stoją również Polska i Słowacja. Autor jest doktorantem na Wydziale Nauk Historycznych i Społecznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Specjalizuje się w polityce węgierskiej i środkowoeuropejskiej. Źródło: ObserwatorFinansowy.pl Polacy coraz częściej za pracą jeżdżą do Czech. Kuszą ich przede wszystkim dobre zarobki
Newseria.pl 2017-11-06 Choć najwięcej Polaków na emigracji zarobkowej spotkać można w Wielkiej Brytanii i Niemczech, to coraz więcej pojawia się zagranicznych ofert pracy z kierunków bliższych nie tylko geograficznie, lecz także kulturowo. Popularnym kierunkiem stały się szczególnie Czechy. U naszych południowych sąsiadów Polacy otrzymać mogą od 2,5 do 5 tys. zł na rękę, nie ponosząc kosztów zamieszkania. – Jest kilkanaście powodów, dla których pojawiła się tendencja do zmiany kierunków wyjazdów i emigracji zarobkowej na inne niż Niemcy i Wielka Brytania – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Agata Zdybicka, dyrektor ds. klientów międzynarodowych w Work Service. – Polacy wybierają Czechy ze względu na wysokość kwoty na rękę, którą otrzymują – jest to w okolicach 2500–5000 złotych miesięcznie. Dodatkowo, jeżeli przyjmiemy, że akomodacja jest praktycznie darmowa, to w kieszeniach pracowników zostaje jeszcze więcej. Pracodawca czeski zadbał również o to, aby zabezpieczyć transport pracowników. Zamachy terrorystyczne i brexit powodują, że potencjalni pracownicy z Polski z większą rezerwą patrzą na Wielką Brytanię czy Niemcy, kraje, które wchłonęły największą liczbę emigracji zarobkowej znad Wisły. Czechy przekonują do siebie nie tylko poczuciem bezpieczeństwa i bliskością lokalizacji – nad Wełtawę po pracę wybierają się głównie mieszkańcy południowych regionów Polski, niektórzy wręcz dojeżdżają do niej codziennie ze swoich domów. – Czesi potrzebują ludzi bez kwalifikacji, nie jest potrzebna znajomość języka obcego, natomiast są to stanowiska głównie produkcyjne, magazynowe, operatorzy wózków widłowych, niskiego i wysokiego składowania są bardzo mile widziani, a także operatorzy CNC – mówi Zdybicka. – Polacy bardzo lubią przyjeżdżać do miejsc pracy, które są komfortowe, to są miejsca w fabrykach, które zajmują się produkcją samochodów. Branża automotive to dość popularny obecnie kierunek, jeśli chodzi o rozwój produkcji w Czechach, ale popularna jest również jest branża logistyczna czy FMCG. Przedsiębiorstwa naszych południowych sąsiadów poszukują pracowników głównie na stanowiska produkcyjne. Oferują im od 22,6 do 31,5 zł brutto za godzinę – to przykładowa stawka dla operatora produkcji, która znalazła się w puli ofert Work Service. To oznacza średnio ok. 4,7 tys. zł miesięcznie. Dodatkowym elementem przyciągającym pracowników są tzw. popołudniówki, czyli lepsze stawki dla osób pracujących między godziną 13:00 a 22:00. I Polacy coraz śmielej z tych propozycji korzystają. – Mamy kilkanaście otwartych projektów, pojawiają się kolejne. Zainteresowanie Polakami rośnie ze względu na to, że są efektywni. Jesteśmy świetnie oceniani przez czeskich pracodawców – przekonuje dyrektor ds. klientów międzynarodowych w Work Service. Czesi kuszą pracowników z zagranicy, ponieważ na czeskim rynku brakuje rąk do pracy. Z danych Eurostatu wynika, że Czechy mają najniższe bezrobocie w całej Unii Europejskiej. W II kwartale 2017 roku było to zaledwie 3,1 proc. Wprawdzie Eurostat oblicza stopę bezrobocia według innej niż np. GUS metodologii, co powoduje, że jest ona niższa, ale nawet według europejskiego urzędu statystycznego wynosiła ona w tym czasie w Polsce 5,0 proc. (według GUS 7,1 proc.), w Wielkiej Brytanii 4,4 proc., a w Niemczech 3,8 proc. – Ważnym elementem jest bardzo przyjemna atmosfera, trzeba to zaznaczyć, kultura tego kraju jest bliska naszemu sercu, Polacy bardzo łatwo się dogadują, nie mamy specjalnych różnic językowych i Polacy są bardzo lubiani przez Czechów. Niemcy i Wielka Brytania są ulubionymi kierunkami wyjazdów Polaków za granicę, niemniej Czechy są kierunkiem dość nowym, jeszcze nieznanym, natomiast bliskim geograficznie, kulturowo i dość korzystnym finansowo – podsumowuje Agata Zdybicka. Źródło: Newseria.pl Litewski, węgierski i czeski. Znajomość nietypowych języków może zagwarantować wyższe zarobki
Newseria.pl W ofertach pracy częściej pojawia się wymóg znajomości takich języków, jak rosyjski, litewski, czeski, słowacki i węgierski, tym bardziej że kierunki te są coraz popularniejsze wśród polskich przedsiębiorców. – Są popularniejsze niż modny ostatnio chiński – przekonuje Magdalena Marcinkowska. Przykładowo, Litwa jest największym partnerem handlowym w Polsce wśród krajów bałtyckich. W 2014 r. udział Polski w eksporcie Litwy wyniósł 8,3 proc., a w imporcie – 9,4 proc. Według danych Ambasady RP w Wilnie między 1993 a 2013 rokiem obrót handlowy wzrósł dwudziestotrzykrotnie. W 2013 roku wart był 3,4 mld euro, a w 2014 roku już 4,6 mld euro. – Warto też rozważyć naukę języka czeskiego. Tamtejszy rynek dynamicznie się rozwija i staje się coraz bardziej interesujący dla polskich przedsiębiorców – radzi Marcinkowska. Według danych Ambasady RP w Pradze czesko-polskie obroty handlowe w 2014 roku były o 7,1 proc. większe w porównaniu z rokiem poprzednim i wyniosły 16,6 mld euro. Czeski eksport do Polski wzrósł o 6,1 proc. i wart był 7,8 mld euro, a wartość importu wzrosła o 7,9 proc i wyniosła 8,8 mld euro. Im język, który znamy, jest bardziej niszowy, tym bardziej jesteśmy atrakcyjni dla potencjalnego pracodawcy. Według badań przeprowadzonych przez Sedlak & Sedlak w 2013 roku co druga osoba znająca nietypowy język mogła liczyć na zarobki powyżej 4,4 tys. zł brutto. – Na atrakcyjne zarobki mogą liczyć też osoby ze znajomością języka węgierskiego – twierdzi specjalistka. – Według badań Sedlak & Sedlak mediana wynagrodzeń dla tych pracowników wynosi około 6 tys. zł brutto miesięcznie. Osoby ze znajomością niszowych języków poszukiwane są przede wszystkim do pracy w branży transportowo-logistycznej, handlowej, produkcyjnej oraz w centrach usług wspólnych. Źródło: Newseria.pl |
Bądź widoczny na czeskim rynkuPolsko-Czeskie obroty handlowe
Wg danych Ministerstwa Rozwoju RP (system informacji Insigos), polsko-czeskie obroty handlowe w okresie styczeń-czerwiec 2017 r. w stosunku międzyrocznym wzrosły o 6,9% i wyniosły 9 982,2 mln EUR. Polski eksport do Czech wzrósł o 3,7% i wyniósł 6 351,9 mln EUR, a import o 13,1% i wyniósł 3 630,3 mln EUR. Wg tych danych, Polska w omawianym okresie uzyskała nadwyżkę handlową z Czechami w wysokości 2 721,6 mln EUR. W porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego nadwyżka zmniejszyła się o 193,8 mln EUR, tj. o 6,6%. Dane te wskazują, że w badanym okresie Republika Czeska była 2. największym odbiorcą polskiego eksportu (po Niemczech) oraz 7. dostawcą towarów (za Niemcami, Chinami, Rosją, Włochami, Francją i Holandią). Źródło: https://czechrepublic.trade.gov.pl Zmienia się lista głównych odbiorców polskiego eksportu
ObserwatorFinansowy.pl 23.02.2017 Czechy niemal wyparły Wielką Brytanię z pozycji drugiego najwiekszego odbiorcy polskich towarów. I to mimo nieprzychylnej polskim produktom spożywczym kampanii czeskich konkurentów. W polskim handlu zagranicznym mogą w 2017 roku nastąpić istotne zmiany, prognozują eksperci firmy Akcenta. Brexit jest powodem rosnącej niepewności co do brytyjskiego rynku. Eksporterzy skierowali się więc w inna stronę. Już w 2016 roku Czechy niemal zastąpiły Wielką Brytanię na pozycji drugiego najważniejszego odbiorcy polskiego eksportu. W tym roku ta zamiana może wreszcie stać się faktem. Pierwsze symptomy spowolnienia tempa eksportu na Wyspy są już widoczne. Jak wynika z wstępnych szacunków GUS, w 2016 r. eksport do Czech rósł w tempie 1,2 proc. r/r, podczas gdy do Wielkiej Brytanii mocno wyhamował, wykazując wzrost jedynie o 0,1 proc. r/r. Na gorszy wynik na kierunku brytyjskim wpływ ma kurs funta, który notował historyczne spadki i nadal ulega mocnym wahaniom. – Nawet po wyjściu Zjednoczonego Królestwa z UE wiele firm będzie chciało kontynuować współpracę z brytyjskim rynkiem. Jednak część branży może stracić zainteresowanie, jeśli nowe regulacje handlowe będą np. nakładały cła czy ograniczenia w wwozie danego typu towarów. Polskie firmy mogą szukać bezpiecznej przystani w innych krajach. Czechy, jako drugi najbardziej znany kierunek będą z pewnością cieszyły się dużym zainteresowaniem – komentuje Radosław Jarema, szef polskiego oddziału Akcenty. Polska, zgodnie z danymi Wydziału Promocji Handlu i Inwestycji Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Pradze, jest trzecim partnerem Czech zarówno w imporcie jak i eksporcie. Po 11 miesiącach 2016 roku saldo (dodatnie) polskiego eksportu na ten rynek wynosiło ponad 2 mld euro. Warto podkreślić, że tak dobre wyniki sprzedazy zostały osiągnięte, mimo że od kilku lat polska żywność nie ma dobrego piaru na czeskim rynku. Wielokrotnie kwestionowana była jakość polskich towarów. Jeszcze w połowie 2016 r. Ministerstwo rolnictwa informowało, że: „Niestety, od 2012 roku Republika Czeska regularnie kwestionowała w mediach jakość i bezpieczeństwo polskiej żywności dostarczanej na swój rynek. W tym tygodniu minister rolnictwa Republiki Czeskiej Marian Jureczka, podczas konferencji prasowej kwestionował jakość jaj pochodzących z Polski oraz m.in. zarzucał Polsce stosowanie cen dumpingowych”. Ważnym aspektem dla polskich przedsiębiorstw, które będą chciały rozwijać biznes z naszymi czeskimi sąsiadami, będzie sytuacja na rynku walutowym. – Dla firm rozliczających się z czeskimi kontrahentami bezpośrednio w ich rodzimej walucie istotnym wydarzeniem będzie ukończenie programu interwencyjnego przez czeski bank centralny (CBN) – podkreśla Radosław Jarema. CBN od listopada 2013 r. utrzymuje koronę nad poziomem 27 CZK/EUR i poprzez interwencje walutowe zapobiega wzmocnieniu korony poniżej tego poziomu. Zakończenie programu interwencyjnego będzie połączone z wysoką zmiennością korony nie tylko w stosunku do euro, ale także wobec innych walut. (oprac. na podstawie mat. pras. Akcenty) Żródło: ObserwatorFinansowy.pl |